Niech żyje wojna... i redaktor Sierakowski!
2014-08-28 09:34:05

Stało się! Po odejściu partnerki, która redagowała część jego tekstów i służyła za darmowego wyrobnika w „Krytyce Politycznej” nadzieja „młodej lewicy” redaktor Sławomir Sierakowski stał się zdecydowanie bardziej wojowniczy. Przeczytał stare numery „Żołnierza Wolności”, aby wprowadzić się w klimat, podmienił Armię Czerwoną na NATO, a „zgniły zachód” na Rosję i popełnił tekst „Nie przysyłajcie nam słów”. NATO powstało po to, żeby chronić porządek, którym właśnie zachwiała Rosja. Putin podważył to, co jest samym sensem funkcjonowania NATO pisze redaktor i domaga się jak największej obecności obcych wojsk w Polsce. Jego kolega Radosław Sikorski zapewne bił brawo jak czytał. Powstaje pytanie czy zaproszenie do ostatnio nadanej panu ministrowi wsi już trafiło do redakcji „Krytyki Politycznej”? Kto wie, może jakieś wakacyjne studium warunków na wsi, prowadzone z ministerialnego dworku będzie niedługo miało miejsce.

Zdecydowanie popieram redaktora Sierakowskiego. Więcej obcych wojsk to taka nowa „lewicowa” recepta na kryzys. Proponuję aby oficerów nowych sojuszniczych wojsk śpieszących z bratnią pomocą zakwaterować między innymi w siedzibie „Krytyki Politycznej”. Ostatnio i tak coraz częściej publikuje teksty zgodne z rządową propagandą, więc po co w ogóle miałaby publikować. Skoro [Rosja] Złamała fundamentalne założenie o pokojowym współistnieniu państw - powojenny porządek granic i prawo międzynarodowe. Stworzyła niebezpieczny precedens, a nawet nowy typ wojny. Do wykorzystania dla każdego agresora w przyszłości. Zachęta tym większa, im więcej będzie tolerancji wobec Rosji. to Krytyka mogłaby czynem przysłużyć się polskiej obronności.

Najlepiej w ogóle aby redaktor Sierakowski znalazł się w składzie polskich sił wysyłanych do Donbasu. Takie siły należy wysłać, zwłaszcza, że coraz więcej ukraińskich żołnierzy nie chce poświęcić życia w imię interesu oligarchów… wróć, „demokratycznej i niezależnej Ukrainy”. W skład sił mogliby wejść wszyscy zwolennicy zaangażowania militarnego na Ukrainie. Eurodeputowany Paweł Kowal pokazywałby drogę przez pola minowe, eurodeputowany Bogusław Sonik własnym ciałem osłaniał nacierające czołgi, a Romuald Szeremietiew wymachując szabelką wołał przed nacierającymi że „nadchodzą siły NATO”, ponieważ według niego powinny się pojawić na Ukrainie.

W ten sposób Polska będzie mogła wzmocnić „pomoc humanitarną dla wojska ukraińskiego”, która robi ostatnio furorę w mediach głównego nurtu.

Osiągnięcia wymienionych polityków (oraz redaktora) oznaczają, też że niewiele byśmy stracili na wyeksportowaniu ich do strefy wojny.

poprzedninastępny komentarze