Czytając na nowo Karola Marksa (VI)
2014-07-08 11:25:54
O zbawiennej roli demitologizacji mitu
Kiedy płaszcz cesarski spadnie wreszcie z ramion Ludwika Bonapartego spiżowy posąg Napoleona runie ze szczytów kolumny Vendom.
Karol MARKS (Przedmowa do 18 brumaire’a Ludwika Bonapartego)

Narody czy społeczeństwa żyjące mitami i irracjonalnymi fenomenami muszą być skazane na peryferyzację w dzisiejszym świecie, świecie komercjalizacji, świecie li-tylko zysku, świecie dóbr materialnych i religii traktowanej jak te dobra (roszczącej sobie na powrót jedno-prawdziwość i absolutność poznania). Płaszcz im szybciej spadnie z pomnika tym lepiej dla mentalności i świadomości tego narodu. Takiego społeczeństwa. W dzisiejszej Polsce płaszcz spada z Platformy Obywatelskiej cały czas – i spaść nie może, gdyż medialny mainstream nadwiślański jest zaangażowaną stroną w tej grze zwanej życiem publicznym. Dziennikarstwo nad Wisłą, Odrą i Bugiem stało się częścią władzy ”pierwszej” i „drugiej”. Władzy ustawodawczej i wykonawczej wybieranej w powszechnych wyborach (co to za „powszechność” gdy nawet połowę społeczeństwa polskiego ten istotny akt w ogóle nie obchodzi o czym świadczy frekwencja podczas jakichkolwiek wyborów ?).
Zachwyt nad czynem Herostratesa czyli fetyszyzacja podpalenia świątyni poświęconej powszechnie czczonej bogini (jako fajerwerk medialny), nad skokiem przez mur stoczni gdańskiej (czy berliński – nie istotne, o murze w Palestynie czy na granicy między USA a Meksykiem dyskretnie się milczy gdyż te mury są „słuszne” i politycznie poprawne) są pseudo-zbawieniem ludu, narodu, społeczeństwa, wspólnoty. To mity przechowywane w pamięci gawiedzi dla „pokrzepienia serc”. Dla odwrócenia uwagi tłumu od pierwszorzędnych zagadnień i bolączek kraju, go bezpośrednio dotyczących (zarówno w wersji jednostkowej jak i zbiorowości). To samo dotyczy aktualnie wałkowanej tzw. „afery taśmowo-podsłuchowej”. To wszystko są gadżety, fantomy, chimery, fatamorgany.
I tym mocniej trwają owe mity, tym są głębiej osadzone w świadomości i tym większy wpływ na współczesną realność wywierają, im większy jest rozdźwięk między ideałami przyświecającymi tym mitycznym (koniec końcem) czynom, a dniem dzisiejszym, dniem realnym i namacalnym. A im dalej od daty ich zaistnienia tym owa mityczność, owa ezoteryczność samego czynu i jego istota, atmosfera kadzideł i mirry roztaczana wokoło samego aktu mitycznego, gęstnieją, racjonalność więdnie coraz bardziej i racje rozumu (i historycznej prawdy) przykrywa słowotok irracjonalnych „dub smalonych”, idealizmu, mgła chciejstwa i prywatnych, a tym samym zaangażowanych w dane przedsięwzięcie (bardzo często) mniemań, sądów czy interpretacji. Czyli interes – w tym przypadku intelektualny, religijny, konceptualny, a za nimi – polityczny i ekonomiczny elit rządzących.
Czym była i jest kolumna Vendom w Paryżu ? To obelisk na miarę kolumny Trajana czy Marka Aureliusza w Rzymie. Cesarz Napoleon Bonaparte poświęcił go chwale Wielkiej Armii. Tę kolumnę, pomnik wzniesiono z dział zdobytych na przeciwniku w wojnie 1805 r., która pod jego dowództwem, skończyła się w trzy miesiące. Militaryzm, przemoc, twarda siła i brutalna agresja. Mit (jak każdy podbój, jak każda aneksja) podbija świadomość z taką brutalnością i jednoznacznością jak legiony rzymskie czy armie napoleońskie wdeptywały w ziemię swych przeciwników. Mit religijny czy nacjonalistyczny w połączeniu z kolumną Vendom kojarzy się jawnie z podeptanie jestestwa Innego. To przemoc – może przede wszystkim – na rozumie i racjonalizmie, zdeptanej empirii i doświadczenia rozumowego, to ukłon w stronę emocji i ulotnych uczuć. Afektów, podniet, irracjonalizmu. To sukces atawizmu i natury nad kulturą i humanistycznie pojętym człowieczeństwem (utożsamianym z wartościami Oświecenia).
Plac z obeliskiem Cesarza Francuzów jest regularnym ośmiokątem o zaokrąglonych kątach. Pośrodku stoi 43,5-metrowa kolumna wzniesiona ku jego czci. Kolumna składa się z kamiennego rdzenia owiniętego 160-metrową spiralą z brązu. Spirala odlana została z 1250 austriackich i rosyjskich dział zdobytych przez wojska Napoleona w bitwie pod Austerlitz. Na spirali jest fryz reliefowy obrazujący zwycięstwa cesarza. Na szczycie kolumny umieszczono posąg Napoleona w stroju Cezara, lecz w 1814 r. zamieniono go na statuę Henryka IV. Z kolei w 1863 r. stanął na nowo posąg Bonapartego w mundurze „Małego Kaprala”. W osiem lat później, w okresie Komuny kolejny raz usunięto Napoleona. Po trzech latach ustawiono kopię pierwszego posągu czyli Napoleona w stroju Cezara.
Dziś wokół placu znajdują się ekskluzywne, modne i bardzo drogie butiki oraz hotel. Czyli miejsce wykwintne, pompatyczno-bombastyczne, romantyczne, ale zarazem mityczne, egzempolifikujące w jakimś stopniu lacanowski fantazmat.
To samo widzimy dziś w Polsce; po ponad 30 latach od sierpnia AD’1980, podczas 25-lecia obchodów istnienia III RP (czyli końcem PRL-u) idee przyświecające tamtemu zrywowi społeczeństwa wyparowały zupełnie ze społecznego przekazu, z enuncjacji mainstreamu, z medialnego dyskursu. Hasło „socjalizm – tak, wypaczenia – nie” oraz postulaty równości, poszanowania godności jednostki (czyli – braterstwa) i wolności osobistej zastąpiła elita (czyli dzisiejszy mainstream) będąca spadkobiercą owych idei i beneficjentem tych zmian mgławicowym przekazem o niepodległości, suwerenności, indywidualną przedsiębiorczością to jest wolnością do robienia pieniędzy (czyli za Benjaminem Barberem niewolą „zakupizmu”). Elita, która stała się niesłychanie ekskluzywną, wyalienowaną z potrzeb społecznych (jest „sama w sobie” i „sama dla siebie”) – na podobieństwo magnaterii w I RP. Elita, która przywróciła do egzystencji zdawałoby się dawno przebity osikowym kołkiem nieszczęsny (jak widać z naszej historii) dla społeczeństwa nadwiślańskiego syndrom Pana i Chama. Czy to jest zwieńczenie i clou mitu sierpnia AD’1980 ?
Demitologizacja postępuje permanentnie wraz z rozwojem ludzkości w sposób naturalny. Chwilowe nawroty mistycyzmu, millenaryzmu, religijno-irracjonalnego szału są wpisane immanentnie w historię naszego gatunku. O tym mówi między innymi Marks pisząc pean pod adresem „zbawiennej roli demitologizacji mitu”. Ten proces to efekt m.in. humanizacji, racjonalizacji i rozwoju człowieka ale też postępu technicznego, edukacji (coraz powszechniejszej), nowoczesnych środków komunikacji i łączności. Świat idzie w tej mierze drogą zapowiadana przez Marshala McLuhana. Ale stałe, poprzez ludzką aktywność (materialną i intelektualną), odzieranie światopoglądów z wszelkich naleciałości powodujących zaburzenia w racjonalności i pragmatyzmie myślenia jak również demistyfikacja opisu świata są jak najbardziej wskazane. Im szybciej to następuje – tym lepiej. Bo to człowiek jest miarą wszechrzeczy …… A to wszystko tłumaczy.
Kiedy stanie się to nad Wisłą, Odrą i Bugiem pierwszorzędną zasadą funkcjonowania społeczeństwa i państwa ?

poprzedninastępny komentarze