O firmie M.P.R.I. słów kilka [2]
2015-07-06 14:54:31
(w kontekście bałkańskiej – i nie tylko – rozpierduchy)

Stany Zjednoczone użyją siły
militarnej jednostronnie, jeśli będzie
to konieczne, kiedy będą tego wymagały
nasze najpilniejsze interesy. Opinia
międzynarodowa ma znaczenie,
ale Ameryka nie będzie prosić o pozwolenie.

prezydent Barack OBAMA (przemówienie
w akademii West Point 22.05.2014)



W pierwszej części nakreślono czym w zasadzie jest firma amerykańska M.P.R.I. – to typowa firma najemnicza, realizująca z jednej strony w sposób dyskretny, zakamuflowany, a także równoległy, program zapewniający powodzenie interesów Stanów Zjednoczonych na całym świecie (bez względu na wymiar i charakter owych realizacji), a z drugiej – jest przykładem jak prywatyzacja wszystkiego wokoło wedle neoliberalnej ideologii i sznytu Chicago Boy’s dokonuje się także w sferze militarnej, w sferze zorganizowanej przemocy (czym zarządzało do tej pory przede wszystkim państwo), w sferze polityki bezpieczeństwa i operacji specjalnych (przynależnych do tej pory specjalnym służbom państwowym).O kontroli społecznej, wedle demokratycznych procedur, w takich wypadkach należy zapomnieć.
Kontynuując wątki z pierwszej części należy wspomnieć, iż w kontekście dostarczania broni bośniackim muzułmanom oraz logistycznego wsparcia mudżahedinów walczących na Bałkanach przez Amerykanów z M.P.R.I niezwykle wymownym, sugestywnym i dramatycznym jest film pokazujący bestialstwo i fanatyzm owych zachodnich sprzymierzeńców. Media zachodnie nie publikowały wtedy owego filmu tłumacząc się drastycznością obrazu jak i niezrozumieniem (w takim świetle) przez opinię publiczną wsparcia przez Zachód rządu w Sarajewie i mudżahedinów przybyłych na Bałkany - za pieniądze saudyjskie - z królestwa Saudów, Pakistanu, Afganistanu, Jemenu, Sudanu czy Egiptu, a będących de facto forpocztą islamizmu i terroryzmu w Europie, mających ramię w ramię z US Army walczyć z Serbami. W świetle współczesnego zdziwienia i przerażenia zachodniej opinii publicznej wobec dekapitacji dokonywanych przez ISIS na jeńcach i przeciwnikach warto przypomnieć, że ów obraz prezentuje na tle maszerujących pod czarnymi flagami z wersetami Koranu bojowników Proroka Mahometa toczącą się po ziemi obciętą głowę Serba, Gojko Vujicicia. Przypominam – jest początek ostatniej dekady XX wieku ! Dwadzieścia lat temu. Albo zdjęcie wykonane przez japońskiego reportera Yashikazu Mizuguciego przedstawiające mudżahedina z zieloną opaską na głowie (pochodzącego z Arabii Saudyjskiej) trzymającego w ręku obciętą głowę serbskiego wieśniaka Blagoje Blagojevićia ze wsi Crny Vrch. Jego towarzysz walki na podobnej fotce pozuje do kolejnego zdjęcia trzymając w rękach otwartą walizkę wypełniona trzema, obciętymi głowami Serbów (rzecz miała się we wschodniej Bośni). Makabryczne wrażenie robią obrazy żywcem upieczonego żołnierza serbskiego przez ochotników muzułmańskiego wsparcia Sarajewa (Serb żył ponoć trzy dni po owej „przygodzie”).
Dziś zachodni świat jest takimi obrazami wstrząśnięty. A dwadzieścia lat temu nie był ? Bo wtedy dot. to „złych” i jednoznacznie zakwalifikowanych Serbów ?
Dzięki takiemu zaangażowaniu – częściowo poprzez prywatne firmy – Stany Zjednoczone bezpośrednio (a Europa – pośrednio, bo nie protestowała, bo nie ostrzegała, bo serwilistycznie uległa manipulacji i propagandzie Waszyngtonu) wsparły rozwój islamizmu i terroryzmu na świecie. Dziś, to co się dzieje w tej materii na obrzeżach Starego Kontynentu (i w Europie w sposób punktowy), jest pokłosiem tamtego zaczadzenia, manipulacji i krótkowzroczności. A co w takim razie z winą M.P.R.I. i rządu Stanu Zjednoczonych w przedmiocie wsparcia islamizmu, terroryzmu, pospolitego barbarzyństwa muzułmańskich towarzyszy broni na Bałkanach ?
Wspomniany niemiecki oficer Franz-Josef Hutsch w wywiadzie dla The Observer (5.11.1995) zauważył, iż funkcjonariusze M.P.R.I. mieli kontakty z islamistami (nawet z tymi co do których były podejrzenia o terroryzm i udział w anty-amerykańskich akcjach) oraz masowo szkolili ochotników z krajów muzułmańskich do walki na Bałkanach. Wymienia się dwa obozy szkoleniowe UҪK (Armia Wyzwolenia Kosowa) – Ljabinot koło Tirany i Tropoje-Vucidol na granicy albańsko-serbskiej (tu obok Kosowa) – zorganizowanych właśnie przez M.P.R.I. dla ludzi walczących w szeregach kosowskich bojowników.
M.P.R.I. zajęła się także przerzutem mudżahedinów i zabezpieczeniem transferów pieniędzy (przede wszystkim saudyjskich ale też i pochodzących od ….. bin Ladena) z Bośni – konflikt w tym bałkańskim kraiku przygasł pod koniec ostatniej dekady XX wieku – do Kosowa. Był to tzw. program Equip & Train gdzie z jednej strony do armii bośniackiej i służb niezależnego już Kosowa wcielano bojowników islamskich (często z przeszłością terrorystyczno-dżihadystyczną), a z drugiej – transfer ponad 140 mln dolarów przeznaczonych na ten cel przez Arabię Saudyjską, Brunei, Malezję, Katar i Zjednoczone Emiraty Arabskie. The New York Times donosił pod koniec listopada 1997 roku, że w tej akcji agenci irańskich służb specjalnych zinfiltrowali ów program i posłużyli się tą drogą dla wprowadzenia swych ludzi do Bośni, a potem – do Kosowa. Reakcji ze strony amerykańskich czynników oficjalnych nie było.
Konflikt w Kosowie, czego efektem stała się secesja tego autonomicznego rejonu Serbii, był kolejnym polem dla naszej Firmy do rozwinięcia skrzydeł i kamuflażu działań Waszyngtonu na Bałkanach w imię swoich partykularnych interesów. Bo jak zapewnił już w 1948 roku przedstawiciel Departamentu Stanu USA George Kennan USA muszą „…..obywać się bez jakiegokolwiek sentymentalizmu, muszą przestać myśleć o prawach człowieka, podnoszeniu standardów życia i demokracji”. Liczy się przede wszystkim doraźny i geopolityczny interes. Rozbieżność między retoryką o obronie wartości Zachodu, prawach człowieka, promocji demokracji i wolności w zderzeniu z rzeczywistością, liczbą i formą interwencji zbrojnych uzasadnianych powyższymi argumentami zderzającymi się z ich efektami i wymiarem realnym (np. Libia, Irak, Afganistan, wcześniej – Somali) jest porażająca.
Jest więcej niż pewne, iż w czasach walk w Bośni, a poprzedzających wojnę w Kosowie przynajmniej trzy razy Osama bin Laden przebywał w Tiranie, wspierając nie tylko dobrym słowem swych albańskich braci w wierze. Informowały o tym liczne poważne periodyki z Bałkanów m.in. ateński To Vima (17.01.1999). Taką sugestię znaleźć można także w oświadczeniu z początku XXI wieku Ibrahima Rugovy, legendarnego i charyzmatycznego przywódcy Kosowarów (zmarłego w 2006 roku), iż członkowie UҪK mogą współpracować z bin Ladenem.
Również podczas wojny domowej w Macedonii (2001-02) natykamy się na obecność M.P.R.I. Firma zajmowała się przerzutem mudżahedinów do Macedonii, sprawując później nad nimi opiekę. Jak podaje Jȕrgen Elsȁsser, publicysta niemiecki (autor książki JAK DŻIHAD PRZYBYŁ DO EUROPY) przykładem tego „…jest potyczka pod Arčinovo (czerwiec 2001) gdzie oddział miejscowej odnogi UҪK został otoczony przez siły macedońskie. Przybyły na miejsce ówczesny wysłannik Unii Europejskiej Javier Solana spowodował ich wypuszczenie. Pośród owych bojowców było 17 doradców amerykańskich pozostających na żołdzie M.P.R.I.”.
Podsumowując należy stwierdzić, że M.P.R.I. na Bałkanach na przełomie XX i XXI wieku dobrze i szeroko reprezentowało amerykańskie interesy (choć nie za bardzo służyło to bałkańskim wspólnotom): szkolenie islamistycznych terrorystów we własnych obozach, uzbrajanie i logistyczna pomoc dżihadystom tak w Bośni jak i Kosowie, transfery pieniędzy z konserwatywnych i fundamentalistycznych państw islamskich (przeważnie sojuszników USA) do krajów regionu, bezpośredni udział w walkach w Bośni, Kosowie i Macedonii, co najmniej podejrzana współpraca – takie były efekty tych działań – tak z al-Kaidą jak i irańskimi Strażnikami Rewolucji Islamskiej.
Warto jest przypomnieć sobie te epizody z tragedii i dramatów jakie miały miejsce przy rozbijaniu Jugosławii. Pulsujące dziś ponownie namiętnościami, społecznym gniewem, frustracjami i agresją Bałkany mogą ponownie wybuchnąć nieprzewidywalnym (czy aby na pewno ?) konfliktem zbrojnym, a wtedy dobrzy, sprawdzeni, starzy towarzysze z M.P.R.I. ponownie znajdą się na pierwszej linii. Albańczycy obecni we wszystkich niemal krajach regionu ponownie – jak w przypadku Kosowa – mogą posłużyć za przysłowiowy „taran wojenny”; Arvanites to ok. 8,5 % greckich obywateli, a Ҫameria (po albańsku – Epir) to zasadniczy obok Kosowa element w układance Wielkiej Albanii.
To tylko takie dywagacje futurystyczne na kanwie kryzysu greckiego, wyników referendum pod Akropolem oraz wydźwięku owego plebiscytu dla możnych tego świata.

PS: podobnie jak inna amerykańska firma najemnicza, niechlubnie zapisana podczas interwencji w Iraku – Black Water (aktualnie po licznych skandalach i mutacjach znana i funkcjonująca pod nazwą Academy) – M.P.R.I. także uległa przekształceniu dziś nazywając się L-3 Communications Ltd. To zarówno kamuflaż jak i sposób na zarabianie kolejnych milionów przez właścicieli – nowa firma przejmująca w lipcu 2000 roku M.P.R.I. zapłaciła dotychczasowym właścicielom ponad 40 mln dolarów.

poprzedninastępny komentarze