W obronie honoru
2014-10-17 16:27:50
Po 1989 roku, kiedy pieprznęła komuna, zaczęła się lustracyjna histeria. Dla prawicy każdy, kto służył, uczył się, pracował, a nie daj Boże, jeszcze zdobywał awanse zawodowe, był agentem, w najlepszym wypadku zdrajcą. W ten sam ton wpisał się minister Tomasz Siemoniak, dzieląc żołnierzy na lepszych i gorszych.

Ku uciesze redaktorom niezłomnym i walczącym i jednocześnie niepokornym, minister Siemoniak, na twisterze poszybował dalej. Stwierdził bowiem, że oto nastał koniec z pochówkiem komunistycznych generałów na Wojskowych Powązkach. Nie dodał tylko, że należałoby im się miejsce gdzie w Moskwie, bo wiadomo, to wszyscy zdrajcy. Prawdziwy rodacy mogą być wreszcie dumni ze swojego ministra. Ale zaraz, przecież duże grono dzisiejszych generałów oraz oficerów, swoje szlify zdobywało w czasach złej komuny!
Od razu na myśl przychodzi szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gen. Stanisław Koziej. Ten sympatyczny oficer, z racji swojego urodzenia, chcąc nie chcąc, a raczej chcąc, swoją karierę wojskową zaczynał w PRL. To już go powinno wyeliminować z grona oficerów Najjaśniejszej Rzeczpospolitej! . Bez pracy w Ludowym Wojsku Polskim szlifów generalskich z rąk prezydenta by nie otrzymali, chyba, że z potrzeby politycznej, jak na przykład generałowie Ordynariatu Polowego. Co więcej, gen. Stanisław Koziej należał, uwaga, do PZPR! Co on w ogóle robi w szeregach polityków PO? Pytano o to sam minister, z rozbrajającą szczerością stwierdził, że gen. Koziej „ma tyle energii, że i mnie przeżyje”. Bardzo dyplomatyczne.

Co zrobić z generałami, którzy, tak jak wspomniany gen. Koziej, w czasie swej kariery wojskowej ofiarnie służyli Polsce Ludowej i ofiarnie służyli Rzeczpospolitej Polskiej? Kilka dni w tygodniu na Powązkach a potem? A co z innymi oficerami, którzy zdobywali doświadczenie w czasie PRL? Czystki już był, także w wojsku, ale to przed wojną. Często, przy tego typu dyskusjach, pada pytanie, powtarzane przez antykomunistycznych pub listów- za co honorować tych żołnierzy? Pada tu oczywiście prześmiewcze stwierdzenia, że może za grudzień 1970 bądź za Stan Wojenny. Pamięć ci panowie mają krótką, więc może warto im przypomnieć, że za ofiarną daninę krwi i walki na polach II Wojny światowej. Gen. Wojciech Jaruzelski, czy to się komuś podoba czy nie, walczył o Polskę, jak wielu innych na wszystkich frontach.

Mimo wszystko życzę panu ministrowi, aby po jego śmierci, nikt nie buczał i nie gwizdał na jego grobie. Już niedługo Zaduszki. I w obronie takich ludzi jak gen. Stanisław Koziej należy stanąć i bronić go przed prawicową reakcją. Jesteśmy z Panem, Panie generale!



poprzedninastępny komentarze