Nowy przewodniczący, nowe otwarcie?
2016-01-23 19:01:01
Wybór Włodzimierza Czarzastego na funkcję przewodniczącego SLD, rysuje nową perspektywę dla partii, która po wyborczej klęsce, znalazła się na dziejowym zakręcie. To wybór również istotny dla całej lewicy, której Sojusz pozostaje przewodnią siłą. Zakończył się jednocześnie proces erupcji i dekompozycji w partii, którą wielu skazało już na straty.

Na Kongresie SLD, szef mazowieckich struktur SLD pokonał byłego wicemarszałka Sejmu, Jerzego Wenderlicha. Wynik więc nie był do końca przesądzony, bowiem obaj kandydaci dysponowali sporym poparciem wśród delegatów. Jerzy Wenderlich to bowiem postać, która mogła się pochwalić najlepszym wynikiem wyborczym wśród wszystkich kandydatów Zjednoczonej Lewicy w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych. Pokonał on, w wyjątkowo trudnym dla lewicy regionie toruńskim, wszystkich kandydatów z PiS, PO i Nowoczesnej. Obecnie został wiceprzewodniczącym partii, co świadczy o zaufaniu do jego osoby.

Zwycięstwo Włodzimierza Czarzastego to jednocześnie czarny dzień dla Gazety Wyborczej i jej zbrojnego ramienia, red. Agnieszki Kublik, która z właściwą sobie pasją, skupia się na wewnętrznych problemach SLD. Jej pełna kobiecych uniesień publicystyka, pozbawiona jest faktów i racjonalnego myślenia. Do szewskiej pasji doprowadzają ją dwa nazwiska polityków SLD- Leszka Millera i Włodzimierza Czarzastego. W Gazecie Wyborczej zapewne nadal obowiązuje dewiza, którą swego czasu nakreśliła red. Ewa Milewicz- „SLD wolno mniej”. O tym jednak decydują wyborcy.

Podczas przemówienia Włodzimierz Czarzasty nakreślił swoją wizję partii. Wyłania się z niej obraz lewicy, która wie czego chce i wie, dokąd zmierza. Sojusz-jego zdaniem- tym różni się od PO i Nowoczesnej, że nie potępia pomysłu 500 zł na każde dziecko, od PiS-u tym, że takie wartości jak świeckie państwa, wolności obywatelskie i obrona Konstytucji RP, to fundamenty lewicy. Przypomniał również pomysł Sojuszu dotyczący przywrócenia trzeciej stawki podatkowej, zlikwidowanej w czasach pierwszych rządów PiS, robiąc tym samym prezent najbogatszym.
Zapowiedział również zrzeczenia się finansowych apanaży, w związku z pełnioną funkcją przewodniczącego SLD. To ważny sygnał, zwłaszcza dla tych, którzy byli przekonani, że SLD to już tylko masa upadłościowa, choć jeszcze wyposażona w niemałe pieniądze wynikające z budżetowej subwencji. Nowy przewodniczący podkreślał też, iż większa część pieniędzy powinna zostać przeznaczona na „ośrodki programowe” i instytuty związane z lewicą. To ważna deklaracja, bowiem zaplecze Sojuszu jest, delikatnie mówiąc, nikłe.

Dziś SLD, będąc poza parlamentem, musi być partią skonsolidowaną, wyrazistą na miarę możliwości, starającą się narzucać własną narrację, nie koncesjonowaną, jakby chciało środowisko Gazety Wyborczej. W bipolarnej debacie publicznej SLD będzie musiał stawiać czoło dwóm wyzwaniom. Z jednej strony atakować rządzących jak i główny nurt opozycji, zarówno w postaci PO jak i Nowoczesnej. Będzie musiał stawiać również czoło prawicowej wizji polityki historycznej, która dominuje w przekazie medialnym. Lewica nie ma się czego wstydzić. Nowy lider SLD stanie przed najtrudniejszym zadaniem w historii partii. Musi przywrócić jej blask i niezależność. Tak, aby to lewica była dobrą zmianą, która zaneguje obecny system z pozycji socjaldemokratycznych.



poprzedninastępny komentarze