Nie ma w Polsce jakiejkolwiek demokracji, nie ma poszanowania dla praw człowieka. Jest dyktatura neopańszczyźnianego kapitalizmu i neokolonializmu "made in USA", który naprzemiennie - w sferze politycznej - przybiera twarz a to Tuska, a to Kaczyńskiego/Morawieckiego itp. Kiedyś także m.in. Millera. Z niewielkimi tylko korektami socjalnymi, jakie zafundował swego czasu PiS - psując jednak jednocześnie w Polsce i tak słaby i nieprzyjazny rynek nieruchomości (przez program dopłat do kredytów "bankstera" Morawieckiego).
"Po drugie, prawicowy populizm rzadko jest rzeczywistym sprzeciwem wobec elit. Trump jest miliarderem, a Mentzen prawdopodobnie najbogatszym z kandydatów na prezydenta RP. Ich propozycje często służą zamożnym, a nie klasom niższym."
Otóż to!
"Albo zbudujemy nową demokrację, albo pozwolimy, by stara skonała w objęciach faszyzującej prawicy. Śmiało na lewo!"
Trafne konstatacje.
Tyle że dla dużej części polskich tzw. lewicowych polityków - sama lewicowość bywa raczej formą polityczno-medialnej, elitarystyczno-paternalistycznej, pozy i zbioru haseł, niż autentyczną emocją, postawą życiową oraz sposobem postrzegania rzeczywistości społecznej. Całe szczęście - nie dla wszystkich.