Są jeszcze inne kwestie i problemy takie jak np.:
- oszczędzanie na zlecaniu potrzebnych badań i ogólnie na świadczeniach w publicznym systemie ochrony zdrowia, swego rodzaju "buchalteria" (przy jednocześnie stosunkowo wysokich zarobkach medyków);
- korupcja lub quasikorupcja, często na styku sektora publicznego i prywatnego;
- braki w wiedzy i kompetencji lekarzy szczególnie w przypadku chorób rzadkich, skomplikowanych i przebiegających atypowo (lub też wielochorobowości);
- ignorancja, nonszalancja wielu lekarzy - tzw. "spychologia", lekceważenie niektórych zgłaszanych przez pacjentów objawów, niezagłębianie się w ustalenie ich realnych przyczyn itp.;
- mała liczba poradni, ale także oddziałów specjalistycznych (w różnych dziedzinach) na NFZ, względem potrzeb społecznych, a tym samym przeładowane i nieraz absurdalnie długie kolejki na wizyty;
- stosunkowo częste nieprzestrzeganie praw pacjenta np. do informacji czy poszanowania godności/podmiotowości;
- częste niedopasowanie godzin wizyt lekarskich do możliwości czasowych pacjentów pracujących;
- nadmierne wpływy koncernów farmaceutycznych ogólnie na świat medycyny i lekarzy, a w tym m.in. lekceważenie działań niepożądanych stosowanych leków.
Itp. itd.
Niemniej, całkowita likwidacja sektora prywatnego nie wydaje się obecnie w Polsce realna. Ale na pewno ten publiczny - na NFZ - należałoby istotnie usprawnić. Tyle że jest to "stajnia Augiasza"...
A działalność tzw. paramedyczna, np. ziołolecznicza, może być wykorzystywana przynajmniej uzupełniająco/wspomagająco. W Polsce jest uregulowany chociażby zawód felczera. A, w przypadku stomatologii, pacjenci/-tki z bólem zęba powinni być przyjmowani poza kolejnością.
Pazerność ludzka nie zna granic i dotyczy także zawodów medycznych, na czele z lekarzami - https://youtube.com/shorts/I1ev49CkvAc?si=k4AEImzcVbLii5Zh
... A system także generuje absurdy.
Na pewno niedopuszczalna i skandaliczna (lecz w praktyce częsta) jest sytuacja, w której znaczna część lekarzy pracuje formalnie w placówkach publicznego systemu ochrony zdrowia w określonym wymiarze godzinowym, a w praktyce jest tam tak naprawdę krócej i "jakby nieobecna" (lub obecna tylko ciałem), a później pędzi do placówek prywatnych, by tam dorabiać do i tak wysokich pensji. Jednocześnie, w Polsce wytwarza się często wokół lekarzy nimb czci i rzekomej "nieomylności", jakby byli istotami zbliżonymi do Boga, co wynika zapewne z ogólnie postfeudalnej/postautorytarnej i zaściankowej mentalności. Tymczasem są to po prostu wykonawcy jednego z wielu zawodów, którzy często pozostawiają wiele do życzenia i, jak wszyscy, bywają omylni. Sama medycyna, jako nauka, także jest w jakiś sposób ograniczona, mimo że ciągle się rozwija. Omyłki i jednostronność działań międzynarodowych instytucji zdrowia publicznego ujawniły się m.in. w okresie pandemii, kiedy wydawano co rusz zmienne zalecenia (nosić/nie nosić maseczek) i próbowano często całą złożoność symptomatologii ludzkiego zdrowia tłumaczyć jednym tylko patogenem itd.