Związkowcy skupieni w Związku Zawodowym "Budowlani" są oburzeni ostatnimi wypowiedziami ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Powiedział on w stacji telewizyjnej TVN24, że inwestycje związane z planowanymi w Polsce Mistrzostwami Europy w piłce nożnej w 2012 roku mogą wykonać chińskie przedsiębiorca. Drzewiecki stwierdził, że na podstawie swojej wizyty podczas zakończonych niedawno Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, można powiedzieć, że chińskie firmy są przygotowane do budowania autostrad, metra, stadionów i szybkich kolei. Dodał, że Chińczycy zrobią to za pół ceny, w przeciwieństwie do firm europejskich, które stosują zmowę cenową.

Wypowiedzi Drzewieckiego oburzyły przedstawicieli Związku Zawodowego "Budowlani". Jako związkowiec czuję się w powinności zadać w tym miejscu pytanie: czy nie odbędzie się to kosztem tzw. czynnika ludzkiego? Innymi słowy: czy Euro 2012 nie będzie stawiane rękami tysięcy niewolników z Dalekiego Wschodu? I na koniec: dlaczego rząd, zamiast ułatwiać procedury przetargowe i preferować rodzimych przedsiębiorców zatrudniających pracowników płacących podatki w Polsce, poszukuje rozwiązań na drugim końcu świata? Czy choć przez moment zastanowił się nad konsekwencjami swoich propozycji? Czy pomyślał o tym, że o setki naszych fachowców zamiast wrócić do swojego kraju po raz kolejny poszuka swego szczęścia na emigracji np. w Skandynawii? Patrząc na nieomal narkotyczny entuzjazm Mirosława Drzewieckiego wydaje się to mało prawdopodobne - napisał Zbigniew Janowski, przewodniczący Związku.

Według Janowskiego, ignorancja ministra Drzewickiego może spowodować, że na przyznaniu Polsce prawa organizacji Euro 2012 skorzystają w naszym kraju tylko nieliczni.