Katastrofy budowlane mogą zdarzyć się w każdym ustroju. Niestety, zawsze mogą pojawić się zdarzenia losowe, albo ludzkie zaniedbanie. Ale w niedawnej katastrofie podczas Międzynarodowej Wystawy Gołębi w Katowicach kumuluje się jak w soczewce prawdziwy obraz polskiego kapitalizmu - nastawionego na szybki, maksymalny zysk, nie liczącego się z ludźmi.
Biznes życia
Międzynarodowe Targi Katowickie - nazwa brzmi szacownie. Każdy mógł pomyśleć, że to instytucja publiczna. I tak mogło być, gdyby nie to, że na bazie dawnego przedsiębiorstwa państwowego - Ośrodka Postępu Technicznego, powstała spółka z o.o. Międzynarodowe Targi Katowickie. Jak stwierdziła lokalna prasa: "nowa władza woj. katowickiego, powiązana z lokalnym biznesem, przehandlowała to intratne miejsce i straciła nad nim kontrolę". Choć udziały w spółce ma i gmina Katowice, i Skarb Państwa (a wcześniej wojewoda), od założenia spółki w 1992 r. do publicznej kasy nie wpłynęła ani złotówka. Mimo iż organizowano tam wielkie imprezy, przynoszące równie duże zyski! Wkrótce ton w spółce zaczęli nadawać dwaj obrotni biznesmeni, członkowie zarządu MTK, którzy nabyli udziały w firmie: Tadeusz Burzec i Jan Hoppe.
Co dwa lata zmieniali się na stanowisku prezesa. Raz jeden był prezesem, drugi - zastępcą, a potem zmiana. Rządzili niepodzielnie przez 10 lat, gdy Targi były kurą znoszącą złote jaja - dla nich samych. W 2001 r. Hoppe i Burzec sprzedali swe udziały zagranicznemu inwestorowi (sam Hoppe sądził się potem z MTK o zapłatę ponad... 400 tys. zł za zaległe pensje - bo sam sobie przegłosował tak wysokie zarobki w MTK). Obecnie 51 proc. udziałów w Targach ma jednak firma Expocentres Eastern Europe Limited, zarejestrowana na Cyprze. Pozostali publiczni wspólnicy - Skarb Państwa, gmina Katowice, katowicki Spodek - mają razem 42 proc. udziałów. I zero zysków z tego. Resztę udziałów kontroluje IBC Investments z siedzibą w Warszawie oraz Regionalna Izba Gospodarcza.
Warto dodać, że spółka MTK miała najniższy możliwy kapitał zakładowy - 50 tys. zł. Niewiele, jak na molocha mającego 30 mln zł kapitału zapasowego.
Dusigrosze
Rozgrzebywanie historii MTK budzi przerażenie: czy nikt tego nie kontrolował?
Szefostwo MTK tłumaczy się, że przerwano odśnieżanie hali w połowie stycznia br., gdyż rzekomo zabrakło pieniędzy. Ale na koniec trzeciego kwartału 2005 roku zysk firmy wyniósł 2,6 mln zł, a kapitał zapasowy prawie 30 mln zł (cały zysk co roku szedł na kapitał zapasowy, a spółka robiła z nim co chciała).
Co więcej, okazuje się, że hala mogła się już zawalić na przełomie 2001 i 2002 roku. Także przez śnieg. Uratowały ją awaryjne podpory, choć była dopiero co otwarta. Okazało się, że zarządcy nie dokonywali corocznych obowiązkowych przeglądów technicznych. Konstruktor dachu wspominał, że śniegu było tam do trzech metrów, 10 razy powyżej normy! No i dach zaczął się sypać...
MTK podały wtedy do sądu ubezpieczyciela, Hestię, który odmówił wypłaty odszkodowania, twierdząc, że opady śniegu są w Polsce normą i spółka powinna po prostu dach odśnieżyć. Niby logiczne, ale nie dla wszystkich... Proces w tej sprawie zakończył się w listopadzie 2005 r., gdy Sąd Okręgowy w Gliwicach przychylił się do opinii biegłego, że "żaden akt prawny nie nakłada na właścicieli budynku obowiązek odśnieżania dachów"!
- Dla mnie ta cała sprawa już na odległoość pachnie korupcją - stwierdził minister Jerzy Polaczek z PiSu, i tym razem wyjątkowo trudno się z nim nie zgodzić.
Tanie budowanie
Kto tak naprawdę jest twórcą feralnej hali? Tu także trudno dociec - Jan Dybała stwierdził, że jego firma tylko wygrała przetarg i odpowiada tylko za "koncepcję" hali. Natomiast sama konstrukcja była na głowie firmy Eko-Tech z Katowic, z którą trudno nawiązać jakikolwiek kontakt - choć przecież przed katastrofą mogła się "szczycić" swoimi budowami. Główny wykonawca hali - firma Przemysłobud - kilka lat temu została postawiona w stan upadłości.
Żeby wygrać przetargi na budowę hal wystawowych, czy sklepowych, trzeba przedstawić jak najlżejszą, czyli najtańszą konstrukcję - przyznają eksperci. I katowicka hala nr 1 była tego przykładem.
Mamy więc do czynienia z klasycznym przypadkiem uwłaszczenia się lokalnych biznesmenów na państwowym majątku, w czym pomogła im nie tyle niewidoczna ręka rynku, co koneksje we władzach. Widzimy konkretne przykłady rozmytej odpowiedzialności, braku kontroli, podejrzeń o korupcję, lekceważenia norm bezpieczeństwa. Ale gdyby nie katastrofa, czy ktoś przyjrzałby się bliżej temu co dzieje się w spółce Międzynarodowe Targi Katowickie? Czy więc to śnieg jest winien tragedii? On tylko padał. Jak zawsze.
Zginął kawałek Śląska
Hodowla gołębi od dziesiątek lat związana jest z robotniczą tradycją tego regionu. Ta pasja pozwala oderwać się od codzienności familoków, szarych miast, ciężkiej pracy. Była jedną z symboli Śląska - regionu, który niejeden raz władze nowej Polski chciały już zamknąć w lamusie historii. Ale który tak łatwo nie daje się pieronom z Warszawy...
Piotr Bojko
Tekst pochodzi z miesięcznika "Nowy Robotnik".