Ukraińska porażka PiS
2023-10-06 19:50:59
Odznaczenie w kanadyjskim parlamencie 98-letniego ukraińskiego weterana SS-Galizien, odpowiedzialnego m.in. za pacyfikacje polskich wsi i mordowanie polskich obywateli. Wśród wiwatujących na jego cześć był ukraiński prezydent Wołodymyr Załenski. To kolejna dyplomatyczna i wizerunkowa porażka polityki wschodniej PiS.

Od czasu rosyjskiej agresji na Ukrainę wydawało się, że zmieniło się wszystko. Trudne relacje polsko-ukraińskie, historyczne zawiłości, błędy po obu stronach, odeszły w zapomnienie. Polskie społeczeństwo, rząd, samorządy, zaangażowały się w niespotykaną dotąd skalę pomocy. W polskich domach pomoc znalazło kilka milionów osób uciekających przed agresją Władymira Putina. Dochodziła do tego pomoc militarna, która realnie wpływa na toczący się konflikt, powstrzymując rosyjskie kolumny. Obywatele Ukrainy znaleźli tu schronienie, pracę, ukraińskie dzieci znalazły się w polskich szkołach, były bezpieczne. Obserwowaliśmy przez długie miesiące naturalną chęć niesienia pomocy naszym sąsiadom, którzy znaleźli się w dramatycznej sytuacji. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że to nowy etap relacji polsko-ukraińskich.

Pierwsze rozczarowanie przyszło w okrągłą 80. rocznicę rzezi wołyńskiej, która w Polsce przeszła niemal niezauważona. W imię źle rozumianej poprawności politycznej polskie władze, dla zachowania dobrych relacji i niedrażnienia władz ukraińskich, zaniechały narodowych uroczystości upamiętniających bestialsko pomordowanych na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Nie było żadnego gestu ze strony władz ukraińskich, choć lepszej okazji ku temu nie było. Nie podzielam twierdzenia publicystów, którzy twierdzą, że to nie jest dobry czas dla takich gestów, bowiem Ukraina toczy wojnę, krwawi, broni swojej niepodległości. Władze ukraińskie miały na to ponad trzy dekady i zawsze czas do tego nie był najlepszy. Polska, jako bliski sojusznik Ukrainy, zasłużyła sobie na taki gest, tym bardziej odepchnięte na bok rodziny ofiar, które po dzień dzisiejszy nie mogą pochować tysięcy swoich bliskich, pomodlić się, zapalić znicz. Kości ich bliskich leżą po dzień dzisiejszy na polach, w lasach, na pastwiskach. Ukraiński prezydent, jako kawaler Orderu Orła Białego, powinien czuć polski ból i cierpienie. Sam go wszak doświadcza na co dzień walcząc z rosyjską armią. Do annałów polskiej dyplomacji przeszło zdjęcie Prezydenta RP Andrzeja Dudy, który składał wiązankę kwiatów na ukraińskim polu, bowiem ukraińskie władze nie zgadzają się na ekshumację i nie zgadzały się wcześniej. Symboliczne jest to, że nie ma pomnika ofiar Wołynia, są pomnik osób odpowiedzialnych za ludobójstwo.

Trwająca kampania wyborcza w Polsce nie służy niestety poprawie tych relacji. W polityce wschodniej PiS panuje obecnie chaos i diametralna zmiana stanowiska, którą partia Jarosława Kaczyńskie skrupulatnie budowała przez lata na poprawnych relacjach z ukraińskim partnerem, zacieśniając ją po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Nie wszystkie interesy z wschodnim sąsiadem są zbieżne, choć tak zdawało się budować narrację PiS. Tym większy szok i zdziwienie po tym, jak ukraińskie władze złożyły oficjalną skargę na Polskę do WTO w związku z przedłużeniem przez kilka państw, w tym Polski, embarga na ukraińskie produkty rolne. Polski rząd zapomniał lub nie chciał wiedzieć o tym, że nie ma wiecznych wrogów i wiecznych sojuszników. Są wyłącznie wieczne interesy. Zaostrzenie kursu przez polskie władze, wojownicze przemówienie premiera i innych polskich polityków PiS, jest próbą ratowania wizerunku wobec niemałej rzeszy wyborców, których starannie zagospodarować może Konfederacja oraz dużej części polskiej wsi. Klęską polityki wschodniej PiS był moment, gdy ukraiński prezydent zaapelował o stałe miejsce dla Niemiec w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Dolewanie oliwy do ognia przez polityków PiS jest dziś wyłącznie elementem kampanii wyborczej, a to niczemu dobremu nie służy. Podobnie jak słowa prezydenta Ukrainy o przygotowaniu sceny dla moskiewskiego aktora.

Jest paradoksem, że rosyjska agresja na Ukrainę tłumaczona jest „denazyfikacją” tego kraju. Tak tłumaczył tę wojnę rosyjski zbrodniarz wojenny Władymir Putin. W kanadyjskim parlamencie, gdzie ukraińska diaspora w tym kraju jest olbrzymia i znacząca, wśród kanadyjskich parlamentarzystów i ukraińskiego prezydenta, oddano cześć i honory ukraińskiemu weteranowi nazistowskiej Waffen SS-Galizien, Jarosławowi Hunce. Ta zbrodnicza organizacja odpowiada za mordowanie Polaków i Żydów na Kresach, a ukraiński weteran nazwany został "bohaterem ukraińskim i kanadyjskim", który podczas II wojny światowej walczył z rosyjskim agresorem o niepodległość Ukrainy”. Zbrodnie tej wojskowej formacji są doskonale znane i opisane, tym bardziej dziwi fakt, iż nikt nie sprawdził przeszłości weterana. Kanadyjski Marszałek przeprosił i wyraził już ubolewanie, zasłaniając się niewiedzą. Ukraiński prezydent jednak nadal sprawy nie skomentował. Kilka lat temu red. Adam Szostkiewicz kompletnie zaskoczył, pisząc: „Czy nam się to w Polsce podoba, czy nie – kult UPA jest Ukrainie potrzebny jako jeden z elementów budowania posowieckiej tożsamości narodowej”. Szkoda tylko, że polskim kosztem i prawdy historycznej.

Im bliżej wyborców, tym temperatura sporu będzie rosnąć. PiS na ten moment bitwę o pamięć przegrywa. I to na własne życzenie.


poprzedninastępny komentarze