Demokracja w wydaniu liberalnym się kończy. Jeśli nie chcemy jej oddać prawicy, musimy odzyskać politykę – sporną, emocjonalną i odważną. Czas...
Jak wytłumaczyć, że ludzie nie są w stanie zrezygnować z części własnego komfortu, mając świadomość, że to niszczy przyszłość ich dzieci? Jak z...
Stało się. Po wielu dniach napięcia i wzajemnego ostrzału pomiędzy Izraelem Netanjahu wspieranym przez Trumpa, a Iranem ajatollahów - USA...
Paulina Januszewska: Współistnienie? Ta, jasne! Żydowska komiczka kontra Netanjahu
Przemysław Stefaniak: Czy sukces koncertu powinniśmy mierzyć tym ile osób kupi bilet?
Xawier Woliński: Prawicowa rewolucja kulturalna
Michał Peno: Gorzki posmak kultury - wszyscy jesteśmy włóczęgami
Filip Ilkowski: Cały świat, sikorki i rewolucja pracownicza
Jarosław Klebaniuk: Jak pies
Przemysław Prekiel: Wielki budowniczy Radomia
Piotr Ikonowicz: Stawiają słuszną diagnozę, ale nie wyciągają z niej wniosków
Sondaż gazety Fréttablaðið daje PP 22% głosów i 14 (na 63) miejsc w islandzkim parlamencie (Althingu). Byłby to drugi wynik wyborczy za prawicową Partią Niepodległości. Natomiast w sondażu firmy MMR, Partia Piratów może liczyć na 23,9% głosów (wobec 23,4% dla PN) i zdobyć 16 mandatów.
Szczególnie wysokie poparcie Piraci mają wśród młodszych wyborców. W grupie wiekowej 18-49 lat głosować chce na nich 37,7% respondentów - podaje serwis VÍSIR.
W poprzednich wyborach w 2013 r. PP zanotowała poparcie na poziomie 5,1%, co pozwoliło jej na uzyskanie trzech mandatów. Liderka ugrupowania, Birgitta Jónsdóttir (na zdjęciu), kojarzona jest z kwestiami dotyczącymi wolności informacji, wolności słowa i prawami człowieka. Polityczka ta ma rzekomo powiązania z Wikileaks i była w centrum głośnej sprawy dotyczącej inwigilowania Europejczyków na Twitterze przez władze USA - informuje Dziennik Internautów.
Fot.: pl.wikipedia.org
